Każdy o nim słyszał, ale nie każdy orientuje się o co z nim chodzi. 
Porto to portugalskie wino wzmacniane o zawartości alkoholu 18-22%. Winogrona fermentują do czasu, aż poziom alkoholu osiągnie 7%, następnie dodaje się spirytus winny o mocy ok. 77%, który zatrzymuje fermentację zachowując naturalny cukier z winogron. Porto powstaje w regionie rzeki Douro – i jest to najstarszy wydzielony region winiarski na świecie (od 1775 r.)

Niesłychane jest to, że Porto można robić ze 100 odmian winorośli i prawie zawsze jest kupażem! Do najczęstszych odmian należą: Tinta Caro, Tinta Roriz (tempranillo), Touriga Franca i Touriga Nacional. Mimo tak wielu rodzajów, wszystkie Porto mają wspólne aromaty wanilii, dębu i korzenny posmak. 

Podchodziłam do Porto sceptycznie, bo nie lubię win wzmacnianych, ale będąc w Portugalii nie można go sobie odpuścić! Po licznych degustacjach muszę przyznać, że robi wrażenie. Białe, różowe, czerwone, ruby, tawny, reserva, vintage, 10-letnie – w sumie zdegustowaliśmy 18 rodzajów. 


Co oznaczają te tajemnicze nazwy?
Ruby jest starzone w butelkach. Przez pierwsze 2 lata przechowywane jest w ogromnych zbiornikach ze stali (20 tys. litrów), potem butelkowane.
Tawny jest starzone w dębowych beczkach. Dojrzewa w nich co najmniej 3 lata. 

Ruby:
• Port – masowe, najtańsza wersja
• Reserved Port – lepszej jakości, mieszkanka roczników o średnim wieku 5-7 lat
• Dated Port – jednoszczepowe, jednorocznikowe, co najmniej 7-letnie
• Single Quint Port – produkowane z winogron z jednej plantacji

Tawny:
• Late Bottled Vintage – z jednego rocznika, leżakuje w beczce 4-6 lat, potem jest butelkowane.
• Colheita – z jednego rocznika, leżakuje w beczce co najmniej 7 lat.
• Vintage Port – produkowane w najlepszych latach. Najlepszy rocznik zdarza się 2-3 razy na dekadę. Przeznaczone jest do długiego leżakowania (nawet powyżej 50-lat)
• 10- 20- 30- lub 40-letnie – mieszane z różnych roczników, ilość oznacza średnią z rocznika.

***
Pierwsze, jakiego spróbowałam to białe Porto w mieście Aveiro, jako zestaw Portugal Experience. Ten zestaw to prawdziwie portugalski specjał! Pastel de Bacalhau, czyli krokiet z dorsza i ziemniaków nadziewany serem. Chrupiący, puszysty i przepyszny! Do tego kieliszek białego porto. Boskie! A wszystko podane na praktycznej deseczce, z którą można sobie spacerować. Będąc w Aveiro nie można tego sobie odmówić.


Najbardziej nietypowym, ale naprawdę świetnym, poczęstował nas jeden właściciel restauracji – było to porto które sam robi i troszkę z nim eksperymentuje – np. tym razem do beczki dodał laskę cynamonu.


Najlepsze jakie piliśmy to 10-letnie od Sandemana. Już samo logo z tajemniczym mężczyzną w pelerynie znanym jako Don intryguje. 


A kolor ma tak piękny, że nawet pusty kieliszek się nim mienił! Oczywiście przyjechało z nami do Polski. Byliśmy w Porto krótko, działaliśmy spontanicznie i nie umawialiśmy się wcześniej na degustacje, ale można! Najlepiej z wyprzedzeniem. Jeśli wrócę to na pewno do Sandemana. 


A miasto Porto niezwykle klimatyczne! Kto jeszcze nie był – niech się pakuje i w drogę, bo to jedno z tych miast, które chwyta za serce. Więcej o moim zachwycie nim tu: Porto

Podobne wpisy

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top