Drugie nasze spotkanie tarasowe, gdzie w wesołym gronie wypiliśmy 10 win przywiezionych z podróży (i jeden miód pitny).
Tego wieczoru aż 4 wina przyjechały z Włoch, 3 z Polski i po jednym z Francji, USA, Chile, Argentyny.
Oto pełna lista win:
1. Dopff, Musujące różowe, Pinot Noir – Francja
2. Bear Creek, Chardonnay – USA, Alaska
3. A Mano, różowe Primitivo – Włochy
4. Kreos, różowe Negroamaro – Włochy
5. Copertino, Negroamaro, Montepulciano – Włochy
6. Wino Regent – Polska, Winnica Zamkowa
7. Czarne – Polska, Winnica Świdnicka
8. Isla Nega, Carmenere – Chile
9. Gran Mascota, Malbec – Argentyna
10. Wino lokalne z Toskanii – Włochy
11. Miód Pitny Trójniak Trybunalski – Polska
Nasze dwie butelki i dwie historie:
Chardonnay z Alaski. Czy to możliwe, że na Alsace robią wino? Pewnie nigdy bym się nie dowiedziała, gdyby nie szwagier, który przywiózł nam z podróży taki unikat w prezencie. Darku, jeszcze raz wielkie dzięki! Historia tego trunku zaczęła się w latach 90., gdy jeden z mieszkańców Alaski – Bill Fry – zaczął swoją przygodę z winem owocowym. Eksperymentował z rabarbarem, malinami, jagodami, a nawet kiwi! Recenzje znajomych były tak dobre, że chciał się podzielić swoimi winami z całym światem – tak powstała Winiarnia Bear Creek. Teraz Bill jest już na emeryturze, ale swoją pasją zaraził córkę Jasmine i jej męża Luisa i to oni obecnie prowadzą Bear Creek.
Wino, które do nas trafiło to kupaż Chardonnay (70%) i Rabarbaru (30%). Jest półwytrawne, lekko maślane, a jednocześnie rześkie. Producent pisze o nim, że ma aromat cierpkiego kiwi i świeżego wiosennego rabarbaru z nutą limonki. Ładnie i niebanalnie powiedziane i tak właśnie jest. Bear Creek ma w sprzedaży aż 15 różnych odmian, ale tylko kilka na bazie winogron i zawsze w połączeniu z owocami:
– Biały Zinfandel i Borówka Alaskańska
– Czerwony Zinfandel i Granat
– Merlot i Borówka
Reszta to wina owocowe, ale w bardzo nietypowych połączeniach i mało znanych u nas odmianach: żółta malina, czarna malina, czarna wiśnia, porzeczka + malina + wiśnia, granat + malina, jabłko + żurawina, truskawki + rabarbar.
Super odkrycie, fajna winna historia. Nie wiem czy kiedykolwiek nogi poniosą mnie na Alaskę, ale może ktoś z Was, kiedyś… Czemu nie?
***
Czarne z polskiej Winnicy Świdnickiej. Pierwsze nasze spotkanie z Czarnym miało miejsce w 2019 r. na wrocławskiej FECIE, czyli Festiwalu Piwa, Wina i Sera. Trafiliśmy przypadkiem na stoisko Winnicy Świdnickiej i nie mogliśmy wyjść ze zdumienia, że w Świdnicy jest winnica! To rodzinne miasto mojego męża, więc choć znamy je od bardzo wielu lat, to do tamtej pory żyliśmy w takiej niewiedzy! Kupiliśmy wtedy Czarne i wypiliśmy na rodzinnej Wigilii, aby przywołać magię miejsca, dawnych lat i starych kątów. W 2022 r. sprowadziliśmy Czarne specjalnie na urodziny dla naszego przyjaciela, który ma ksywkę Czarny. A w 2023 r. osobiście pojechaliśmy odwiedzić winnicę – i to właśnie to przywiezione z naszej podróży na Dolny Śląsk piliśmy na tym spotkaniu. O Winnicy napiszę kiedyś oddzielnie, teraz tylko o Czarnym.
Czarne jest naprawdę czarne! Pochodzi ze szczepu Gołubok – to jedna z tych niewielu odmian, które mają czerwony sok. Barwi język na ciemny fiolet. Właścicielka winnicy Jola podpowiedziała nam, żeby pierwszy łyk przetrzymać w ustach przez kilka sekund, żeby wypełniło wszystkie kubki smakowe, a wtedy dopiero kolejny odkryje jego bogactwo. A jest co odkrywać, bo wino jest pełne aromatów. Pięknie pachnie czarną porzeczką i wędzoną śliwką, można też wyczuć nuty kawowo-czekoladowe. Gołubok pochodzi z Ukrainy, w Polsce to Winnica Świdnicka właśnie zapoczątkowała jego uprawę. Jeśli szukacie wina głębokiego, pełnego, tanicznego, złożonego i niezwykle intensywnego, to Czarne takie właśnie jest. O innym Gołuboku wspominałam jeszcze tu: Wino i podróże (cz. 1)
***
Na naszym spotkaniu było jeszcze sporo innych ciekawych i nowych smaków, opowieści oraz przygód.
I pomyśleć, że za każdą butelką stoi jakaś historia, niezwykła podróż i śmieszna anegdotka. Nic tylko zanurzać się w nich i cieszyć życiem w gronie świetnych ludzi.